Widać, że rośnie teraz coraz szybciej, bo mój brzuch jest coraz większy. Jeszcze tylko 76 dni do wyznaczonego terminu porodu. Z jednej strony tak bardzo się cieszę, a z drugiej boję się porodu i bólu. Chciałabym mieć małą już przy sobie, ale muszę jeszcze troszkę zaczekać. Tak strasznie ciągną mi się dni, a przede mną całe wakacje. Gdy usłyszałam w pogodzie, że lipiec ma być bardzo ciepłym miesiącem moja reakcja to tylko: o niee! Z brzuszkiem będzie mi ciężko znosić upały. Ani nigdzie wyjść, bo za gorąco, ani zostać w domu, bo duszno. Co ja ze sobą pocznę? Myślę nad wykupieniem karnetu na basen na całe wakacje, będę mogła przesiedzieć tam pół dnia i nie przejmować się upałami. Tylko muszę się dowiedzieć u swojego lekarza czy chlor w basenie nie będzie jakoś źle wpływał.
Dzisiaj zjadłyśmy sobie na śniadanie musli. Już nie mam pomysłów na te moje śniadanka, bo na nic teraz nie mam ochoty, tylko omlety mogłabym wcinać ciągle. Kanapki z szynką jakoś mi nie podchodzą, z serem tak samo, z ogórkiem czy pomidorkiem wcale... Ależ mam wybredny organizm! A może to Lena tak grymasi i ma takie smaki :D
Jak widać lenistwo towarzyszy mi całymi dniami. Wyczekuję na jakiś dobry dzień na sesje z brzuszkiem. Kilka osób chciało mi zrobić takową sesje, z czego bardzo się cieszę, i czekam tylko teraz na ustalenie dnia i godziny :)
Jeśli boisz się chloru - znajdź w swojej okolicy basen ozonowany. Do takiego będziesz się też mogła wybierać, kiedy Lenka przyjdzie na świat ;)
OdpowiedzUsuń